środa, 27 maja 2015

Polecajka #1

Polecajka #1


Postanowiłam nieco urozmaicić mojego bloga, bo kto powiedział, że ma to być blog tylko o decoupage’owaniu? ;) 
 
W „Polecajce” – jak sama nazwa wskazuje – będę polecać Wam różne dobra kultury – książki, filmy, seriale, muzykę czy konkretnych artystów. Chcę Was tylko uprzedzić, że do wszelakiej  sztuki podchodzę bardzo emocjonalnie – bo, jak wiecie, dobrze widzi się tylko sercem. Mam nadzieję, że pomysł się Wam spodoba ;)


Książka, która pochłonęła mnie całkowicie – nie sposób było się od niej oderwać. Opowiada ona historię Ginomaia – członka arystokratycznej rodziny, zesłanej na odległą wyspę.

To jedna z tych lektur, które pozostawiają po sobie wiele pytań i rozterek. Czy honor jest ważniejszy od życia? Czym jest sprawiedliwość? I kto może ją wymierzyć? Czy bestialstwo można usprawiedliwić? I do jakiego stopnia?

Książka z nurtu fantasy. Zdecydowanie nie jest szablonowa.

 


Poznajemy rodzinę – rodzice z trójką dorosłych dzieci. Dzieci odizolowanych od świata i ludzi, żyjących w przekonaniu, że świat za płotem jest niebezpieczny i przerażający… Czy ten stan będzie trwać wiecznie?

Film nie pokazuje motywów, jakimi kierują się rodzice. Za to przedstawia skrajny sposób ochrony „pod kloszem” (a może chory eksperyment?). Obraz każe zastanowić się czy dom może być bezpieczną wyspą i więzieniem jednocześnie.

 
* Coś, co wciąż chodzi za mną 



* Coś „odgrzebanego”





Jeden z najpiękniejszych znanych mi utworów.

„Przesłanie do Nadwrażliwych” Kazimierz Dąbrowski

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata,
za niepewność - wśród jego pewności,
za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych,
zarażając się każdym bólem,
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością,
która nie ma dna,
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi,
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność nie mówienia innym tego, co w nich widzicie,
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością,
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego, co jest,
a przystosowanie do tego, co być powinno,
za to, co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane, ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę,
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk,
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać, zamiast naśladować,
że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat,
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę ,
za niezwykłość i samotność waszych dróg,

bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

Cytat za: poema.pl (klik)

Już na koniec wiersz w interpretacji J. Wasika: 


Pozdrawiam,
Au-une

środa, 20 maja 2015

Paski i motyle

Paski i motyle


Lubię dawać prezenty i staram się, by były wyjątkowe. A cóż może być bardziej wyjątkowego niż przedmioty wykonane własnoręcznie? ;) Niedługo pewna osóbka będzie obchodziła urodziny, dlatego postanowiłam sprezentować jej chustecznik. 

Pierwszy raz ozdabiałam chustecznik i muszę przyznać, że to nie lada wyzwanie! Najtrudniejsze jest oczywiście rozplanowanie wzoru. Mój pierwszy plan był taki: tło będzie żółto-pomarańczowe, a na nim nakleję biedronki i czterolistne koniczyny z serwetki. Nie wyszło to zbyt dobrze, próbowałam ratować sprawę i pocieniować pracę, co okazało się przysłowiowym gwoździem do trumny :P W ruch poszedł papier ścierny, a w głowie zaświtała nowa myśl: chropowata powierzchnia, paski i motyle. Nierówną powierzchnię uzyskałam dzięki gęstej farbie, którą nakładałam gąbką (metoda: tapowanie). Po wyschnięciu farby, przy pomocy taśmy malarskiej zrobiłam różowe paski. Nadszedł czas na motyle. Większość z nich została wydrukowana na papierze śniadaniowym, spryskana dwukrotnie lakierem do włosów, wycięta, a następnie przyklejona. Pozostałe wycięłam z różnych serwetek i przykleiłam.
Chustecznik był jakiś taki nijaki, więc zabrałam się za kropkowanie – biel, róż, niebieski, srebro i złoto. Gdy efekt mnie zadowolił, odłożyłam pędzle i polakierowałam pracę – kilkanaście razy (oczywiście za każdym razem czekałam aż poprzednia warstwa wyschnie).



Detal, próba uchwycenia faktury i "błysku"

I tutaj cała przygoda mogłaby się skończyć, lecz przypomniałam sobie, że w szafce mam nieużywaną jeszcze przezroczystą pastę akrylową (z Lidla). Nałożyłam trochę pasty do butelki z aplikatorem (bardzo przydatny gadżet) i nieco „podrasowałam” motyle. Następnie położyłam dwie bardzo cienkie warstwy lakieru i ostatecznie zakończyłam pracę nad chustecznikiem :)




Co o nim myślicie?

Pozdrawiam,
Au-une
Copyright © 2016 Au-une , Blogger