Jesień i zimno przyszły niespodziewanie szybko i herbata z cytryną
i miodem stała się znów ulubionym napojem... Długo mnie nie było,
bo troszkę dopadła mnie chandra, a trochę remont, który się
wreszcie kończy. Dziś nadrabiam zaległości i pokażę, co
nabroiłam w ostatnim czasie.
Moja miłość do notesów nie gaśnie, a nawet powiedziałabym, że
rośnie. I powstało kilka notesów. Najpierw bliźniacze notesy –
zszyte metodą buttonhole stitch. Czemu bliźniacze? Ponieważ za
kładkę posłużył mi dwustonny papier o scrapbookingu :) Na jednej
stronie jest mnóstwo niedźwiadków, a na drugiej – cały las,
który wygląda uroczo :) Co do kartek – każda sygnatura składa
się z jednej brązowej kartki oraz czterech białych.
W klimatach jesiennych jest też następny notes, tym razem z szyciem
koptyjskim. Sądzę, że cieniowana mulina (ombre) dała ciekawy
efekt :) Żeby bardziej to uwidocznić, to do każdej sygnatury
dodałam pasek czarnego papieru.
Ostatniemu z notesów – również koptyjskiemu – za okładkę
posłużyła stara mapa. Bardzo mi się to podoba, a że mam kilka
starych atlasów, to spodziewajcie się kolejnych map w moich pracach
:)
Zakładkę skończyłam tylko jedną (kilka jest w trakcie) – z
motylami, do których tło stworzyła pieczątka Stamperii z
napisami. A na drugiej stronie – kwiaty oraz inny stempel –
udający spękania. Do tego trochę złotej pasty, kropeczki i
lakier.
Po raz kolejny potrzebowałam pojemnika na pisaki, markery itp., więc
zabrałam się do dzieła i powstał poniższy pojemniczek. Bazą
jest drewniany pojemnik, na którym znów wylądowały ćmy (pierwsza puszka na przybory – klik). Na dwóch bokach są ćmy, a dwa
kolejne zdobi szablon wykonany pastą strukturalną śniegową –
chciałam uzyskać porowatą powierzchnię. Do wykończenia użyłam
granatowej i zielonej farby (zmieszałam wszystkie odcienie jakie
miałam) oraz past woskowych – stare złoto, brąz, czerń. Całość
zawoskowałam.
Na warsztacie mam bombki, zakładki oraz dziecięce pudełeczko –
jesteście ciekawi? Pojawią się niedługo.
Pozdrawiam,
Au-une